środa, 30 listopada 2011

Jutro grudzień...

Ależ ten czas leci... Nie nadążam...

Święta tuż, tuż... Dlatego rozpoczynam świąteczne porządki.

Mycie okien obowiązkowe, choćby ze względu na to, że pogoda sprzyja.
Segregacja ciuchów, pozbycie się niepotrzebnych, które od lat zalegają w szafie w oczekiwaniu, że jeszcze może wróci ich czas... Nie, raczej już nie.
Oprócz tego muszę uporządkować dokumenty, gdyż od czasu przeprowadzki, zalegają w pudłach i wołają o pomstę do nieba.

 Biorę się również za siebie! Od lata jest mnie trochę więcej i zawsze tak było w listopadzie ale już jutro grudzień! Do roboty!

Jutro...

Dziś natomiast...

poniedziałek, 28 listopada 2011

Niefajnie...

Pewnych rzeczy nie da się naprawić...
Tak po prostu nie są do sklejenia...
Bo za dużo kawałków, bo część zaginęła, bo nawet jeśli coś tam się pozlepia to i tak za jakiś czas, przy byle dotknięciu  rozsypie się wszystko...



Jestem zła na siebie...
Obudziłam mnie w nocy wichura i wiedziałam, że powinnam wyjść na taras i schować figurę ale ja boję się nocy i wichury...
A może wtedy i tak było już za późno...
Jestem zła, że nie pomyślałam, żeby go sprzątnąć wieczorem.
Nikt nie pomyślał...




I tak zamiast Mikołaja stojącego z latarenka przy kominku - mam rozbitą figurę i smutek w oczach dzieci, które tak na niego czekały...
Jutro będę starała się go jakoś posklejać bo akurat w tym przypadku może się uda...

sobota, 26 listopada 2011

Weekend...

Lubię te leniwe weekendy...
Kiedy nigdzie się nam nie spieszy, kiedy nic nie ma do zrobienia...
Gdy nigdzie nie musimy wjeżdżać...
Rzadkość... Niestety.
Gofry na śniadanie..
A potem telewizja, gry... i my.







wtorek, 22 listopada 2011

Żeby nie było...

że tylko narzekam...
Dziś nie narzekam!
Piękny dzień, słoneczny...
Po szkole dzieci bawią się z psem, ja sprzątam po psie, porządkuję teren, o którym być może już w przyszłym roku dumnie powiem - mój ogród.
Listopadowe ale mimo to nadal jeszcze ciepłe promyki przyjmuję z rozkoszą prosto na twarz.
Tego mi było potrzeba...
Nawet jakieś muszki się pobudziły i tańczą w słońcu...


















Teraz kubek gorącej szałwii, zielona herbata mi wyszła, zapomniałam kupić nową...

poniedziałek, 21 listopada 2011

Tego mi brak...

w te szare, zimne, mgliste dni...



piątek, 18 listopada 2011

Ciasteczka maślane...

Przepis z Lawendowego Domu.
Proste i pyszne...
U nas z malinami, z kakao i bez dodatków.
Wszystkie zniknęły...


Wrrr... i brrr...

Zimno... Brrr...
A jakby tego było mało - mżawka osadzająca na wszystkim LÓD! Wrrr...
Samochód pokryty w całości lodową glazurą, rano nie odpalił... bo zostawiłam go na światłach, wrrr...
Podłączyłam akumulator do prostownika, zdrapałam lód z szyb, napompowałam koło bo jakoś dziwnie mało było powietrza. Dzieci dotarły do szkoły, co prawda dopiero na druga lekcję ale grunt, że w ogóle się udało.
Teraz w domu, grzejemy się herbatą... Ale o 15-tej znów wyjazd i powrót dopiero o 19-tej.
Nie cierpię jeździć po zmroku, gdy na drodze zamiast asfaltu - lodowisko. Wrrr...

czwartek, 17 listopada 2011

Dobry dzień...

Są takie...
I mam nadzieję, że ten też taki będzie...
Zaczął się miłym snem, to chyba zasługa dziewczyn i ich dobrych życzeń ;-)
Dziękuję i odwzajemniam się tym samym.








Ps: Aparat się odnalazł wieczorem w miejscu, do którego zaglądałam wcześniej kilka razy. Czyli oprócz problemów z pamięcią mamy jeszcze problem ze wzrokiem. Ech...

środa, 16 listopada 2011

Co jest z tymi kobietami...?

Zobaczywszy urocze zdjęcie Hanusi W krainie fiołków,
pomyślałam - co jest z tymi kobietami, że tak zawzięcie  od małego się malują?!?



Kochana  3 lata temu :-)



Ps: A z innej beczki... Wiedzieliście, że można we własnym domu zgubić aparat fotograficzny?
Rano robiłam zdjęcia, teraz nie mogę znaleźć... Nawet w zmywarce sprawdzałam... Hmmm... Latka lecą...

wtorek, 15 listopada 2011

Złe sny...




Sprawiają, że budzę się w nocy i boję się ponownie zasnąć...
Dziwne obrazy, które pojawiają się od wielu lat...
Nie dają mi spokoju...





Tak realne, że aż straszne...
Mam nadzieję, że kiedyś odejdą...
Chciałabym się wreszcie wyspać...



środa, 9 listopada 2011

Co dalej?

Od kilku dni zachodzę w głowę co mam zrobić...
Obecna praca - zero satysfakcji...
Konieczność dowożenia dzieci do szkoły i odbierania ich w południowej porze daje marne perspektywy na znalezienie czegoś innego...
Hmmm... Co dalej?

piątek, 4 listopada 2011

Pod warunkiem...








Żałuję, że nie potrafisz kochać mnie bez powodu...