środa, 31 października 2012

Źle mi...

z trudem otwieram oczy...
od przygody na parkingu boli mnie głowa...
moja nerwica daje znać, że żyje i ma się dobrze...
w przeciwieństwie do mnie...


niestety, nie wrócił...
nie śpi na krześle w kuchni...
nie mruczy...
nie łasi się...


wtorek, 30 października 2012

Winna...

zarysowany zderzak...
moja wina...
trzęsące się z zimna, złości, niemocy i wstydu kolana...
ty głupia... (to o sobie)
jak można się zagapić, gdy ciemno, śnieg wali płatami, a na parkingu ciasno?!?
lekcja pokory odebrana i opłacona...
nerwy w strzępkach...

niedziela, 28 października 2012

Remanent...

porządki w szafie...
koniecznie muszę dokupić kilka par ciepłych rajstop...

sobota, 27 października 2012

A w sobotę...

spadł pierwszy śnieg...
najchętniej bym nie wychodziła spod koca...
mission impossible...

nacieram twarz olejkiem rycynowym i oliwą z oliwek...
czemu pokochałam siebie tak późno?

jutro dzień będzie krótszy o godzinę...
dlaczego???
nie lubię...
teraz wszystkie moje wyjazdy będą wieczorem, a powroty ciemną nocą...



czy może być coś optymistycznego w takim dniu?



piątek, 26 października 2012

Piątek...

I cóż z  tego drodzy państwo, że weekend?!?
Są takie dni, gdy nie układa się nic od rana do wieczora...
U mnie kolejny taki dzień...
I choć ogólnie jest o.k. to jednak coś nie gra...


czwartek, 25 października 2012

Kiszenie kapusty...

W rolach głównych wystąpili:
- nauczycielka języka niemieckiego,
- prawie 100 kg poszatkowanej kapusty,
- prawie 2 kg soli kamiennej,
- beczka.

W skrócie - ja w beczce, udeptuję kapustę, przesypując kolejne warstwy solą.
Zdjęcia  sobie daruję.

środa, 24 października 2012

Godziny...

kilka godzin tygodniowo na sali treningowej...
siedzę, czekam, czytam i obserwuję...
z chęcią bym do nich dołączyła...
i nawet jeśli komuś wydaje się inaczej - nie są to zmarnowane godziny...




poniedziałek, 22 października 2012

Poniedziałek...

Wszędzie tylko mgła...
Otuliła nawet moje myśli...



niedziela, 21 października 2012

Nowa...

Ciągle szukam rudego kota...
Tych w okolicy jednak ciągle brak...
W trakcie przeglądania lokalnych ogłoszeń - natrafiłam na pieska, a raczej suczkę. Spodobała się wszystkim więc jest z nami. Zwie się - Lala. Ponieważ miało być krótko i najprościej. Dzieci oczywiście zachwycone, gdyż sunia okazała się być bardzo skorym do zabawy towarzyszem. Bałam się o reakcję Sisi, naszej spanielki, ale po krótkim obszczekaniu się nawzajem, zaczęły się ganiać i bawić, więc odetchnęłam z ulgą . Nawet zadowolona jestem bardzo bo Sisi baaaardzo lubi biegać i skakać a ja niekoniecznie. Lala mnie wyręczyła :-)




Zdjęć robię coraz mniej. Mój maleńki kompakt - rozczarowuje mnie na każdym kroku, a nie wiem na co go wymienić.  Marzy mi się coś i sama nie wiem co...          

sobota, 20 października 2012

Dziś...



było: - ciepło, -wesoło, - bardzo pracowicie...
Wobec tego zasłużenie padam na twarz...
Sezon ogródkowy - zakończony!
Nowy członek naszej rodziny przez wszystkich zaakceptowany! {o nim, a raczej o niej - jutro ;-) }




czwartek, 18 października 2012

Życie to nie bajka...



"Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. 
Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy.
 Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. 
Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. 
Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie. "
  
                                                                              Phil Bosmans







Wczorajszy wieczór zakończył się zgodnie z przewidywaniami... padłam...
Dz plan dnia również napięty mocno więc i finał pewnie będzie podobny... 
Byle do soboty...

środa, 17 października 2012

Środa...


Zapowiada się miły dzień...
Wyrywanie marchewki z ogródka odwołane...
Przez deszcz...
Ale ja nie mam dachu nad działką więc nic nie mogłam poradzić...
Dzieci dziś nie maja treningu, korepetycje przełożone więc... oprócz: wysłania kilku ofert, sprawdzenia kilku innych ofert i przetargów, obiadu, przywiezienia dzieci ze szkoły,  sprawdzenia lekcji, lekkiego ogarnięcia obejścia, poskładania prania, przesadzenia kwiatków, które już dawno puściły korzonki w słoikach z wodą, umycia podłóg i  wyszorowania łazienki - mam wolne!!!
Może mecz obejrzę, jeśli się odbędzie...
I wieczór piękności sobie zrobię.
Maseczka z glinki na twarz, kawowy peeling, olej na włosy... Po warunkiem, że nie zasnę na kanapie przy Wiadomościach...
 

sobota, 13 października 2012

Rudzielca szukam...

Lopez chyba już nie wróci... :-(
Szukam nowego kota...
Też rudego...
Bo u nas wszystko jest w kolorze teak...
A zaczęło się od łóżeczka, które kupowaliśmy dla Kochanego. W sklepie wybraliśmy w kolorze orzecha. W domu okazało się - pomarańczowe?! No właśnie teak. Oczywiście zadzwoniliśmy, oczywiście zaszła pomyłka, oczywiście mogliśmy wymienić. Ale nie chciało nam się jechać bo było daleko. I został teak.
Potem sytuacja powtórzyła się z drzwiami do nowego domu. Tym razem zawinił mój mąż, który na moją prośbę, by wybrał drzwi w kolorze laskowego orzecha, wybrał... coś, co dało efekt - teak :-) No i znów  - nie opłacało się przemalowywać więc zostało. 
Do tego dołączył rudy pies i rudy kot. 
A teraz kota brak...
Szukam więc rudzielca...

środa, 10 października 2012

Zachustowana...

nie nosiłam swoich dzieci w chuście...
żałuję bo byłoby mi wygodniej...
nosiłam je na rękach... często obydwoje naraz...
ale sama byłam zachustowana, mimo że mody takiej nie było...
ot, taki wiejski zwyczaj...


mam tylko kilka zdjęć z wczesnego dzieciństwa...
to jedno z moich ulubionych...
moja Babcia...





poniedziałek, 8 października 2012

Co tam w szkole?

Na szczęście dobrze...
Na tą chwilę ogarniamy 2 klasę, treningi i przygotowania do I Komunii Św.
Jak przestaniemy ogarniać dam znać ;-)


4+


Jestem na plusie... 4 kg...
I przejmuję się i nie...
Ogólnie tragedii nie ma...
Tylko spodnie trochę ciasne...
Ale w końcu zima idzie, może ta 4 się przyda ;-)


środa, 3 października 2012

Zakręcona...

bardziej ja niż ona...
lecę jabłka smażyć...


poniedziałek, 1 października 2012

Kolejny dzień...

Już kolejny dzień jeżdżę po okolicy i rozglądam się po polach...
Wszystko dlatego, iż kilkukrotnie widziano tam wałęsającego się kota rudzielca...
Wiem, że to mało prawdopodobne aby to był Lopez ale...
Dopóki nie sprawdzę, że to nie on  to pewności nie mam...

Niewyspana... W nocy miałam same złe sny...

Chciałam teraz spokojnie napić się zielonej herbaty ale oczywiście "wyszła"...
Znalazłam jakiś "cudo" z dodatkiem opuncji i mango - zakup mojego ślubnego i...
Stwierdzam  z całą stanowczością, iż nie przekonam się nigdy do tego smaku...
Zresztą chyba pora przerzucić się na kubek czarnej z kardamonem i miodem...
Zimno już...