czwartek, 12 grudnia 2013

12.12

Co roku od tylu już lat...
Tylko 1 sms tego jednego dnia...
I cały mój świat na chwile zamiera...
Serce mi pęka...
Na ułamek sekundy...
I choć boli to...
Nie wyobrażam sobie roku, kiedy go nie dostanę...

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Adwent...

Mimo wszystko...

Czekamy...





piątek, 29 listopada 2013

Miało być...

Wczoraj wieczorem miały być zdjęcia z balu...
Ale matka wróciła padnięta i zmarznięta...
Wskoczyła do łóżka...
A gdy się rozgrzała, była już noc...
Miała chęć na  herbatę...
Wyskoczyła więc i ...
Pod stopami tylko plusk...
Zalało nas...
Pęknięta rura i woda w kotłowni, spiżarce, garażu, sieni, korytarzu, łazience i w połowie salonu...
Pół nocy zbierania wody, przesuwania szaf, odrywania listew i progów...
Złość i płacz...

Dzieci spały nieświadome w swoich jedynych suchych pokojach...
Rano szok...

"Chwała Bogu, że nikt się nie utopił" - skwitowała sytuację zadumana Kochana...

I tego trzeba się trzymać...

czwartek, 28 listopada 2013

Szyjemy...

Dziś bal przebierańców w szkole...
Motyw przewodni - oczywiście andrzejki...
Z racji, iż muszę towarzyszyć mojej Kochanej, będę czarownicą...
Kochana będzie czarnym kotem...
Kochany czarnym pająkiem...
Kostiumy prawie gotowe...
Trochę rzeczy z lumpków, trochę z domu i wyszło całkiem fajnie...
Wieczorem pokażę efekt... 

wtorek, 19 listopada 2013

Polecam!!!






Wszystkiego dowiecie się TUTAJ
Wspaniała akcja, która daje radość w obie strony.

piątek, 8 listopada 2013

Cieszyć się czy smucić?...

Kolejna wizyta w Otwocku...
Jedna kość zrasta się ładnie, druga gorzej...
"Nie jest idealnie ale  nie jest źle"...
Czy takie słowa mogą uspokoić matkę?...
Kochana już bez temblaka...
Może zacząć używać prawą rączkę ale chyba się odzwyczaiła...
Sięga po kredki lewą, by dopiero po chwili przełożyć je do właściwej...
Kolejna kontrola za 2 miesiące...
Wyjęcie drutów z kości - "za jakieś pół roku..."
To samo słyszałam 6 tygodni temu więc nie nastawiam się na żaden konkretny termin...
Jestem zmęczona...

piątek, 18 października 2013

Gapa...

- Co się stało z twoimi włosami?! - wyrwało mu się wczoraj...
Zbyt szczerze zapytał, patrząc, jak rozczesuję tą resztkę, która mi została na głowie...
Moje włosy nie wytrzymały tego szpitalnego i okołoszpitalnego stresu...
Te, które nie wypadły, mienią się mnóstwem srebrnych pasm..

Uwielbiam długie włosy.... Przez większą część życia takie miałam...
Po raz kolejny żegnam je z żalem...

Miły akcent tego miesiąca...
Gapa...
Nie miałam zamiaru jej brać bo szukam rudego kocura...
I to dopiero na przyszły rok...
Ale ponoć już raz udało jej się cudem ujść z życiem przed psem sąsiadów...
I małe to to, a na dworze już ziąb...
Pomyślałam, że Kochana dostanie pocieszkę...
Ale nie tylko Kochana...
Kota przez dwa dni fukała, prychała i trzepała po nosie...
Przez kolejne dwa, obwąchiwała i obserwowała...
Potem zaadoptowała małą bidę, liżąc i pozwalając się ssać...
Po tym, jak straciła 5 maluchów, które urodziły się za wcześnie, ma teraz swoją córeczkę...










poniedziałek, 7 października 2013

Pierwszy raz po...



Szkoła...
Kochana w klasie...
Ja na korytarzu...
W szatni, na stołówce, na przerwie moja pomoc, niestety, niezbędna...
Choćby po to, by osłonić ją przed szalejącym tłumem...
Gdzie te dzieciaki tak pędzą?
I od kiedy wolno biegać w szkole?
W klasie w porządku...
Tabliczka mnożenia na 6...
Całkiem udane próby pisania lewą ręką...
Po 3 tygodniach "wolnego" bardzo powoli wracamy...




  

poniedziałek, 30 września 2013

W domu...

Wreszcie...
Za nami kolejny szpital...
Zespolenie kości za pomocą drutów...

Życie znów dało mi prztyka w nos...
Zawsze może być gorzej...
Już nie narzekam...


czwartek, 19 września 2013

Nienawidzę...

Co może się stać, gdy się upadnie z wysokości niecałego metra  na miękkie korkowe podłoże na placu zabaw po szkole?
Można wstać, otrzepać się i nie mieć nawet siniaka...
Ale można też złamać obie kości przedramienia z przemieszczeniem...
Można jechać do najbliższego szpitala z powyginaną okrutnie na wszystkie strony ręką, ułożoną na książce od angielskiego...
Można czekać 6 godzin na narkozę i złożenie bo tuż przed upadkiem było się na obiedzie...
A potem jeszcze 3 godziny bo był wypadek i anestezjolog jest zajęty...
A potem można pojechać do specjalisty i dowiedzieć się, że to złożenie nic nie da i trzeba będzie jednak założyć metalowe klamry... Które należało założyć od razu  ale w poprzednim szpitalu tego nie robią, a dojazd 100km do tego drugiego, z tak połamaną ręką, wtedy był niemożliwy...
To wszystko może się stać...
I stało się, małej 8-letniej dziewczynce, która jest tak dzielna, że nie dostała żadnego środka przeciwbólowego.
Prawa rączka zagipsowana od ramienia aż po czubeczki palców, musi jeszcze kilka dni poczekać, żeby ją nareperowano...
A mała dziewczynka musi zrezygnować i z tańca, który sprawiał jej tyle radości, że z zajęć mogłaby nie wychodzić. I z treningów, choć na wojewódzkich zawodach zdobyła już medal... I ze zwykłej zabawy...
"- Nie martw sie mamusiu, wytrzymam..."
Moja dzielna Perełka...

Oczywiście, oprócz totalnej bezsilności, którą czuję teraz, mam też etap obwiniania się bo przecież mogłam zabrać ją z placu 5 minut wcześniej!!!

Nienawidzę siebie...
 za to, że nie potrafię uchronić swoich dzieci przed bólem i złem, które niesie ze sobą życie...

czwartek, 12 września 2013

Dawno temu...

20 lat temu...
pewnie z hakiem w dodatku...
oglądałam film z kasety VHS...
znalazłam dziś  i ....




 kto pozwalał dzieciom oglądać "taaakie" filmy?!? :-)
 Robert Downey Jr. uroczy... ;-) 
 muzyka świetna...
jestem już stara ale lubię to!!!

środa, 21 sierpnia 2013

Nadrabiam...

moje ostatnie wieczory... maratony filmowe...
komedie, romanse i dramaty...
odpuszczam horrory, nie lubię już...

dziś "Pół na pół"     


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Już czas...

powoli przygotowujemy się do powrotu do szkoły...
3 klasa...
jestem już coraz dalej...
niby pamiętam jeszcze pieluszki i smoczki ale...
przed oczami mam już inną scenę...
"-Czy mogę prosić do tańca?" usłyszałam za plecami...
pytanie skierowane na weselu nie do mnie lecz do mojej Kochanej...
jej uśmiech, mój uśmiech...
życie zatacza krąg...

piątek, 9 sierpnia 2013

Jednak...

nie mam szczęścia...
w ogrodzie to, co na wiosnę nie wygniło, teraz wyschło...
o kilkanaście minut spóźniłam się z telefonem i straciłam świetną okazję...
nowy telefon, zepsuł mi się tuż po wyjściu z punktu sprzedaży...
za tydzień mamy wesele, a w szafie choć nie jest pusto, to nieciekawie...
ech....

czwartek, 8 sierpnia 2013

Sierpniowe...




"Spośród wszys­tkich wy­myślo­nych przez czło­wieka spo­sobów za­dawa­nia bólu so­bie sa­memu naj­gor­szym jest Miłość. Cier­pi­my zaw­sze dla ko­goś, kto nas nie kocha, kto nas porzu­cił, dla ko­goś, kto nie chce nas opuścić. Żyje­my sa­mot­nie, jeśli nikt nas nie kocha: mając żonę lub męża, czy­nimy z małżeństwa niewolę..."
                                                             
                                                                                     P.Coelho
 




wtorek, 6 sierpnia 2013

wtorek, 30 lipca 2013

Z lipcem mi do twarzy...

Uwielbiam lato...
Chłonę je całą sobą...
Na zapas...



























piątek, 12 lipca 2013

Setki...

tyle zdjęć do zgrania...
monotematyczne dość...
dzieci na piasku, dzieci w wodzie...
w domu zapachniało floksami...
w pamięci zapach morza...
tęsknię...

czwartek, 11 lipca 2013

Wracam...

Po awarii routera...
I po tygodniu nad morzem...
Walczę z praniem, bólem głowy i porzeczkami...
W domu pachnie latem...
Dobrze mi... Mimo wszystko...

piątek, 21 czerwca 2013

Bardzo....

lubię i słucham...





wtorek, 18 czerwca 2013

Z deszczu pod rynnę...

Kiedyś przynajmniej wiedziałam, że mam szansę się wyrwać...
Teraz nie mam nawet nadziei...
Boli mnie ta świadomość...

Kanapka z masłem wystarczy...

Pytam Kochaną, co chce do szkoły na drugie śniadanie...

- Kanapkę.
- Z czym?
- Z masłem.
- I z czym jeszcze?
- Nic więcej.
- Może sałata albo wędlina?
- Chleb z masłem wystarczy.

Kochana nie jest wybredna, zjada prawie wszystko (ostatnio awersja do jajecznicy jedynie)...
W przeciwieństwie do Kochanego, nie jest podatna na wpływy z zewnątrz i nie ma potrzeby przypodobania się innym...
Jest sobą, mimo że jej zachowanie nie jest popularne wśród rówieśników i dobrze się z tym czuje...

Zazdroszczę jej tej pozytywnej pewności siebie i cieszę się, że  jednak nie jest podobna do mnie...

piątek, 14 czerwca 2013

Tymczasem...


prac wokół domu ogrom...
warzywa zarastają badylstwem w tempie zastraszającym...
mam nadzieję, że zdążę doprowadzić wszystko do stanu przyzwoitego przed wyjazdem...





czwartek, 13 czerwca 2013

Kota...


Zastanawiam się z zrobić z Kotą ( tak, tak, z Kotą! Lusia jakoś mi do niej nie pasuje bo chociaż maLUSIA i miLUSIA to jednak już na pierwszy rzut oka widać, że to KOTA!)
Niedługo czeka nas wyjazd na dłużej...
Ja byłabym chętna wziąć Kotę ze sobą...
On jednak nawet nie chce o tym słyszeć...
Zastanawiam się, czy jeszcze w czymkolwiek się zgadzamy...



środa, 12 czerwca 2013

Bez...

 



Cała okolica tonie w zapachu czarnego bzu... 
A we mnie tęsknota...
Za tym co było....
Za tym czego nigdy nie będzie...
Żyję...
Jeszcze...
Ciągle...
Bez...

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Awaria...

Nie wiem czy to wynik nocnej burzy... Swoją drogą strasznie było...
A może to wynik starości sprzętu ale... siadło mi coś w kompie...
Po sprawdzeniu tysiąca kabelków i analizie, która diodka kiedy się pali a kiedy nie, stwierdzam, że netu w kompie nie mam, gdyż sygnał zanika na wejściu do kompa... Czyli chyba spaliło się gniazdo albo karta sieciowa....
Na szczęście przypomniałam sobie, że przecież kupiliśmy nowy komputer,  wiec wyciągnęłam go z szafy, gdzie stale stacjonuje bo jest stacjonarny ;-)
Miał być dla dzieci ale te świetnie radzą sobie bez niego, cieszą się, gdy maja czas na malowanie i rowery, wiec "nówka" stała się głównie magazynem dla zdjęć, które nie mieszczą się w "staruszku".
A "staruszek"... ledwo zipie ale mam do niego sentyment...
Oczywiście marzy mi się "lapek" ale jest tyle ważniejszych rzeczy:
- kurnik ;-)
- większy wybieg dla owiec,
- lampy na zewnątrz domu,
- meble do sypialni,
- nowa mniejsza wanna bo pierwsza zdecydowanie za duża i irytujaca,
- altana,
- lepszy aparat...
Ech... sporo tego...

A tak na poważnie tylko jedno jest ważne...

"Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami...

Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie!

Od nagłej i niespodzianej śmierci
Zachowaj nas Panie!

My grzeszni Ciebie Boga prosimy
Wysłuchaj nas Panie!"

Mam nadzieję, że ta noc będzie spokojna...

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Na peronie...

Starszy marynarz dostał wezwanie na szkolenie...
Odwiozłam go na dworzec...
Peron 3, tor 2...

Dziwne uczucie...

sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka...

Banalnie...
Wyjazd na pizzę...
2 godziny razem, mimo że w domu mnóstwo roboty...
Zrobi się w poniedziałek :-)
Potem kościół bo jeszcze "Biały Tydzień"...

Po cichu liczę na spokojny czerwiec...

wtorek, 28 maja 2013

Refleksje po...




Niestety, nie było tak jak chciałam...
Burza i ulewa przez cały dzień...
Za dużo nerwów...
Za mało zdjęć...
Za szybko płynący czas...

środa, 22 maja 2013

Czekamy...

na najważniejszy dzień...


wtorek, 21 maja 2013

Gorzka herbata...

Cały dzień tylko gorzka herbata...
W niedzielę I Komunia Św. moich dzieci...
Lekki stres jest, przygotowania się czynią...
Jednak to nie przyczyna moich sensacji żołądkowych...
Bóle stawów, mięśni i głowy zwiastują niedobrą nowinę...
Ale damy radę...

Egzamin, zdany, do spowiedzi w sobotę...







poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Już tylko miesiąc...

Mało czasu...
Zleciało nie wiem kiedy...
Jeszcze niedawno pieluchy...
A już za miesiąc I Komunia Św....
Alby zamówione...
 Teraz szukamy butów...
A to nie takie proste bo Kochana nosi nr 28-29...
Upatrzyłam takie
ze strony deichmann.com

Niestety, w najbliższym nam sklepie były tylko nr 25 i 30...
Chrzestna zerka w Wawie...
 Z innych "akcesoriów":
- wianka nie będzie...
- torebkę i rękawiczki zakupimy pewnie przy odbiorze alb czyli 11 maja...
 

środa, 24 kwietnia 2013

We śnie...

We śnie
przytulasz mnie...
Budzę się
i wciąż jeszcze drżę...
Przez życie jednak
nadal idę samotna...


czwartek, 18 kwietnia 2013

Ból...

znowu...
rozsadzający głowę...
potworny...


czwartek, 11 kwietnia 2013

Bociany...

Mówi się u nas, że pierwszy zobaczony bocian to wróżba na cały rok...
Lecący bocian oznacza dobry rok... Stojący zapowiada rok gorszy...

W sobotę stado 30 bocianów krążące nad naszym domem :-) 


czwartek, 4 kwietnia 2013

Ospa - epizod II

Dopadło Kochanego...
Krost dużo ale mniej niż było u Kochanej...
I są krosty a nie olbrzymie pęcherze...
Nawet na razie nie traktuję go gencjaną...
Nie jest źle...

środa, 3 kwietnia 2013

Sypie...

Znowu...
Już zwątpiłam, że kiedykolwiek przestanie...
W domu forsycje...
Za oknem zaspy...
W sercu samotność...
Nie lubię tego roku...






wtorek, 2 kwietnia 2013

Św. Rita z Cascia...

Patronka spraw beznadziejnych...


Św. Rita






Gdyby ktoś potrzebował...  http://www.swietarita.pl

sobota, 30 marca 2013

Przed świętami...

Wczoraj znów nas zasypało...
Rano trzeba było odśnieżać, żeby wyjechać z podwórka...
Kochana cała w strupkach, które zaczynają odpadać...
Część, niestety, zostawia brzydkie ślady... :-(
Kochany - bez zmian...
Ja - wczoraj 37,5... dziś 35,8...
Głowa pęka...
Przede mną jeszcze ciasta i barszcz z chrzanem...


Spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy!!!


piątek, 22 marca 2013

Ciągle zapominam....

że nie wolno mówić, ze już gorzej być nie może... bo może!
Kochana calusieńka w krostach i pęcherzach...
znosi dzielnie... lepiej niż ja...
ja widząc jej biedne ciałko ryczę w duszy...
setki bąbli... małych, dużych i ogromnych...
do tego gorączka...
paracetamol, obmywanie nadmanganianem potasu i kropkowanie gencjaną na wodzie...
tylko tyle mogę jej pomóc...
bezsilność jest straaaaaaszna!!!
Kochany dziś też w domu...
37,1 na termometrze...
nie wiem czy to już ospa czy coś innego...
chciałabym się obudzić za tydzień...

wtorek, 19 marca 2013

Ospa...

Kochana po raz pierwszy od 1,5 roku nie była dziś w szkole...
Krostek niewiele, tylko jedna na twarzy...
We włosach znalazłam kilka strupków, co świadczy że pierwszy wysyp przegapiliśmy...
Temperatura 37,2...
Ogólne samopoczucie dobre...
Nie smarujemy niczym...
Czekam kiedy dopadnie Kochanego...

czwartek, 14 marca 2013

Habemus Papam...

Dziś rano pytam dzieci, czy pamiętają jakie imię przybrał nowy papież, odpowiedź chórem - Franciszek!
Pytam z jakiego kraju pochodzi, dzieci chórem - z Antarktydy!!!
:-D

wtorek, 12 marca 2013

On...

Doprowadza mnie do łez...
Coraz częściej...
Rozczarowanie miesza się z żalem...

czwartek, 7 marca 2013

Moja...


Ja uwielbiam ją ... ;-)




poniedziałek, 4 marca 2013

W poniedziałek...

Czarna herbata...
Z 1 łyżeczką cukru...
Już dawno takiej nie piłam...
Smakuje...


Dzieci w szkole...
Kochana wczoraj wieczorem była już bez gorączki...
Poprosiła tylko o napisanie karteczki do pani...
Że nie dała rady nauczyć się pięknie wiersza na pamięć...

Chomik nie przeżył...
Kochany zniósł to dzielnie...
Temat śmierci nie jest u nas tematem tabu...
Dzieci wiedzą, że każde życie kiedyś się kończy...
Dla jednych wcześniej, dla innych później...
Że życie to tylko okres próby, że najważniejsze czeka potem...
Chomik dostał mogiłkę pod krzakiem bzu...

Jeszcze dziś spokój...
A jutro...
Wizyta u krawcowej w sprawie alb komunijnych...

sobota, 2 marca 2013

Dzieci...

To komiczne...
Dwóch mężczyzn przed 40-tką, którzy z zachwytem oglądają "Smerfy", puszczane z rzutnika na ścianę...




Ja chodzę na rzęsach...
Kochana już drugi dzień ma wysoką gorączkę...
Czuwanie w nocy przy łóżku...
Brak innych dolegliwości więc przypuszczam, że to zasługa 2 ząbków, które wychodzą po bardzo długim oczekiwaniu (poprzednicy wypadli ponad pół roku temu)... 
Zapomniałam zamknąć jednej z klatek...
Więc dodatkowo bój z kotem o chomika, który na swoje nieszczęście wylazł...
Udało mi się ale nie wiem czy przeżyje...
Dziś znów zapowiada się zarwana noc...
Chyba jutro nie dam rady pojechać z Kochanym na Mszę Św.
Powinnam bo jest katecheza przedkomunijna ale i tak ktoś musi zostać z Kochaną...
Rzadko opuszczam niedzielną mszę ale tym razem chyba będę musiała... 

środa, 27 lutego 2013

Słońce...

Ciągle mi Go brak...
Mojego Słońca...

Temperatura dziś jeszcze nie satysfakcjonująca...
Śniegu jeszcze sporo dookoła...
Ale mimo to ciepło słońca na twarzy jest realnie odczuwalne...
Miałabym ochotę rozebrać się do naga i absorbować promienie każdym centymetrem kwadratowym skóry...
Niewiele mi do szczęścia potrzeba...
Zbyt dużo już było pochmurnych dni w moim życiu...



poniedziałek, 25 lutego 2013

Ciężko...

zajadam cały czas więc nawet się nie dziwię...

poza tym mam już dość TEJ zimy, notorycznego bólu gardła, braków prądu, nadmiaru śniegu, itp...

zeszły rok był taki euforycznie wręcz pozytywny, a 2013 daje mi się we znaki od samego początku...

ech...

piątek, 22 lutego 2013

Rekolekcje...

wielkopostne...
w moim kościele...
życiowy ksiądz rekolekcjonista...
kazanie o braku perspektywicznego myślenia, bo liczy się tylko teraz i tu...
a przecież wieczność czeka...
i Bóg...
spowiedź...
tego mi było potrzeba...


środa, 20 lutego 2013

Zastanawiam się...

czy smutki lepiej "zajeść' czy zagłodzić?
...

wtorek, 12 lutego 2013

Miało być...

dobrze...
bo ferie...
a jest źle...
boli mnie wszystko...
każdy ruch...
nawet oddech...
znowu...

wtorek, 29 stycznia 2013

Zaczęłam...

Oczywiście to nie mój "pierwszy raz"...
W liceum byłam gibka, elastyczna, wysportowana...
Gimnastyka, łyżwy, rolki, piłka nożna, siatkówka, rower, taniec...
Potem zagrożona ciąża wiec zero ruchu...
Potem druga ciąża...
Potem ciągle byłam w ruchu ale ze sportem nic to nie miało wspólnego...
Od kilku lat próbuję wrócić do regularnej aktywności fizycznej ale...
Bez rezultatu...
Poziom motywacji równy poziomowi mobilizacji...
Na fitness za daleko -  kiepska wymówka...
Lepsza już ta, że się wstydzę...
Moja waga - akceptowalna...
Ale te wszystkie fałdki, zwisy - uuuuuu... niefajne...

Dlatego zaczynam jeszcze raz...
Z Kamilą i Ewą...
Po 10 minutach dostałam zadyszki...
Mizernie...
Drugie podejście wieczorem...
Jak odnajdę płuca, które wyplułam...

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Bo...

Z Luśką fajnie jest...


I tu pojawia się problem...
Ferie u nas za 2 tygodnie...
Mieliśmy jechać z dziećmi do dziadków...
Teściowa nie zgodziła się, aby Luśka przyjechała razem z nami...
A jak my pojedziemy bez Luśki?!?
I to nie chodzi o to, że nie będzie miał się nią kto zająć...
Chodzi o to, że ja naprawdę lubię tego kociaka i nie chcę jechać bez niej!!!
W końcu śpi razem ze mną... ;-)


czwartek, 24 stycznia 2013

...

Uspokajam się...
Wyciszam...
2 dni intensywnego wysiłku fizycznego...
Zakwasy mam chyba w każdej części ciała...
Mimo to czuję się lepiej...
Fizyczny ból pozwala zapomnieć o tym, co boli w duszy...



wtorek, 22 stycznia 2013

Zasypani...

Dosłownie... Śniegu po parapety...
Mimo kursu pługa odśnieżającego o 23-ej, rano zaliczenie metrowej zaspy na drodze...
Na następny kurs nie ma co liczyć... Bo pieniędzy brak...
Nie rozumiem...
Czy brak bo już się "rozeszły", czy brak bo w ogóle nie brano pod uwagę, że odśnieżanie będzie konieczne???
Tak więc czeka mnie kolejny dzień z cyklu - z łopatą przez drogi... To nic, że 2 dyplomy w kieszeni...
Biorę się już za moment bo nie wjadę na podwórko... Teraz auto czeka w bramie u sąsiada...
Oby tylko udało się dojechać pod szkołę, by odebrać dzieci...
A jutro zobaczymy jak będzie... Sypie dalej...


Czy ktoś z Was również zaczyna dzień nie od kawy a od łopaty?