piątek, 29 listopada 2013

Miało być...

Wczoraj wieczorem miały być zdjęcia z balu...
Ale matka wróciła padnięta i zmarznięta...
Wskoczyła do łóżka...
A gdy się rozgrzała, była już noc...
Miała chęć na  herbatę...
Wyskoczyła więc i ...
Pod stopami tylko plusk...
Zalało nas...
Pęknięta rura i woda w kotłowni, spiżarce, garażu, sieni, korytarzu, łazience i w połowie salonu...
Pół nocy zbierania wody, przesuwania szaf, odrywania listew i progów...
Złość i płacz...

Dzieci spały nieświadome w swoich jedynych suchych pokojach...
Rano szok...

"Chwała Bogu, że nikt się nie utopił" - skwitowała sytuację zadumana Kochana...

I tego trzeba się trzymać...

czwartek, 28 listopada 2013

Szyjemy...

Dziś bal przebierańców w szkole...
Motyw przewodni - oczywiście andrzejki...
Z racji, iż muszę towarzyszyć mojej Kochanej, będę czarownicą...
Kochana będzie czarnym kotem...
Kochany czarnym pająkiem...
Kostiumy prawie gotowe...
Trochę rzeczy z lumpków, trochę z domu i wyszło całkiem fajnie...
Wieczorem pokażę efekt... 

wtorek, 19 listopada 2013

Polecam!!!






Wszystkiego dowiecie się TUTAJ
Wspaniała akcja, która daje radość w obie strony.

piątek, 8 listopada 2013

Cieszyć się czy smucić?...

Kolejna wizyta w Otwocku...
Jedna kość zrasta się ładnie, druga gorzej...
"Nie jest idealnie ale  nie jest źle"...
Czy takie słowa mogą uspokoić matkę?...
Kochana już bez temblaka...
Może zacząć używać prawą rączkę ale chyba się odzwyczaiła...
Sięga po kredki lewą, by dopiero po chwili przełożyć je do właściwej...
Kolejna kontrola za 2 miesiące...
Wyjęcie drutów z kości - "za jakieś pół roku..."
To samo słyszałam 6 tygodni temu więc nie nastawiam się na żaden konkretny termin...
Jestem zmęczona...